16 stycznia 2013

Mily wieczor matki wariatki

Chcialam Wam napisac o moim najprzyjemniejszym wieczorze chyba od czasu kiedy sara sie urodzila. Najpierw pojechalismy do mechanika z moim nowym autem(ktorym wczesniej nie jechalam bo jakos nie bylo okazji) snieg lod i bez zimowek myslalam ze plyne i zaraz sie zabije! Obiecuje ze bedzie przyjemniej...
Spowrotem jechalam autem mojego A. Jezu jakbym sie do ferrari przesiadla! i tak glosno sie dziele moimi spostrzerzeniami az moj A. ku mojemu zaskoczeniu stwierdzil, ze sie ze mna zamieni lol wiec tak jestem szczesliwa posiadaczka toyoty auris!
Potem wrocilismy i zimno, ciemno! Pradu nie ma (uroki mieszkania na wsi)
zrobilismy sobie domek z kocow i latarka czytalismy ksiazki baby S, tzn jedna, w ktora zaopatrzylam niedawno meza"pomocy jestem tata"(swietna ksiazka, ale nie wiem czy powinnam ja mu awac do czytania heh tak jakby pamietnik autora z posiadania dziecka, bardzo prawdziwa!i nie raz stawiajaca kobiety w zlym swietle...ale jeszcze nie doszlismy do konca wiec czekam na mily moral)
i nagle zalaczyli prad...niestety...
wieczorem kapiel w nowej kaczuszce(o ktorej pisalam post nizej)  i baby S zasnela w 5 min...
oh oby wiecej takich wieczorow!!!
Odrazu czlowiekowi lepiej :)

2 komentarze:

  1. w takim razie życzę więcej takich wieczorów i ja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekujemy :* poki co sie nie zdarzaja braki pradu ale mile wieczory i owszem!

      Usuń

bardzo lubimy komentarze! Dodaj swoj....